Niedziela Miłosierdzia Bożego

Niedziela Miłosierdzia Bożego

św. Faustyna Kowalska – Apostołka Miłosierdzia

Założyła lokatę w niebie…

Niekiedy nasze życie wygląda jak jedna wielka gonitwa za sławą, karierą, pieniędzmi, markowymi ubraniami, perfumami, sukcesem intelektualnym, czy powodzeniem emocjonalnym. Zapominamy, że Pan Bóg działa na zupełnie innych falach. Nie jest Panem blasku fleszy fotograficznych, bądź „wyścigu szczurów”, ale osób wypełniających Jego wolę. Widać to bardzo wyraźnie w życiu Świętej Siostry Marii Faustyny Kowalskiej.

Gdy była młodą dziewczyną, przynaglona ogromną miłością Jezusa, postanowiła poświęcić się Mu bez reszty w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Ślubowała życie zgodne z radami Ewangelii – ubogie, czyste oraz posłuszne. Zrezygnowała z tego co dyktował 0świat i wycofała się do spowitego ciszą klasztoru. Była zawsze na „drugim planie”. Z wielkim sercem wykonywała zwyczajne obowiązki, pracowała w piekarni i służyła ubogim. Nie szukała uznania ze strony innych osób, poklasku, bycia w centrum zainteresowania. Pośród szarej codzienności, właśnie jej, biednej, niezbyt wykształconej siostrze, ukazał się Jezus. Przyszedł niezwykle prosto do zakonnej celi i powiedział: „Pragnę, aby świat cały poznał miłosierdzie Moje”.

Odtąd, zakonnica doświadczała wielkich łask mistycznych. Jej życie nie było spokojnym siedzeniem w fotelu przy kominku. Dostała misję by ogłosić światu, jak potężnie Bóg kocha każdego człowieka, daruje winy grzesznikom i zależy Mu na szczęściu stworzeń. Zapisała cenne słowa Pana w „Dzienniczku”. Zgodnie z nakazem Zmartwychwstałego, zabiegała aby namalowano Jego obraz i przekazała modlitwę zwaną powszechnie koronką do Bożego Miłosierdzia. Na drodze Świętej pojawiły się znaczące trudności i cierpienia. Musiała znieść wiele upokorzeń, nazywano ją fanatyczką, wariatką, histeryczką. Odrzucona, osamotniona zmagała się z wszystkimi przeciwnościami. Pośród wielkich utrapień, także później duchowych, nie załamała się. Ufała przede wszystkim swojemu Oblubieńcowi, któremu została konsekrowana. Wpatrywała się w Jego serce i dostrzegała ogromną miłość jaka na nią spływała. Założyła lokatę w niebie. Na ziemi straciła wszystko, wyzbyła się wygód, nawet dobrego imienia – po to, by otrzymać niesamowicie więcej w Królestwie Niebieskim.

Ziemską wędrówkę zakończyła w krakowskim klasztorze 5 października 1938r. Zmarła na gruźlicę mając niespełna 33 lata.

Fascynujące jest działanie Pana Boga w historii zwykłych, skromnych ludzi. On sam wywyższa pokornych, nic nie znaczących w oczach świata. Posługuje się naszą nicością, by objawiać swoją chwałę. Uczynił prostą, polską zakonnicę sekretarką swojego Miłosierdzia. Za jej wstawiennictwem, także dzisiaj, udziela wielu darów tym, którzy Go proszą.

My również, jesteśmy zaproszeni do kontemplacji Boga, lecz pamiętajmy, że niekiedy trzeba się wycofać z wielu działań, niekoniecznie złych, ale pozbawiających nas tego co najważniejsze.

ks. Kamil